Dzisiejsze spotkanie Korony z Bełchatowem zakończyło dobrą passę przyjezdnych, którzy w wiosennej rundzie nie stracili dotąd bramki i nie przegrali meczu.
Mimo, iż zawodnicy trenera Kieresia przyjechali do Kielc z przysłowiowym nożem na gardle to jednak ponad 6 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie nie oglądało huraganowych ataków w ich wykonaniu. Cała pierwsza połowa nie rozpieściła fanów futbolu swoim poziomem. Idealnie za to rozpoczęła się dla złocisto krwistych druga odsłona widowiska.
W 48 minucie po indywidualnej akcji Macieja Korzyma bramkę zdobył Jovanović. Kiedy 10 minut później boisko po bezmyślnym faulu opuścił Patryk Rachwał wydawało się, że jedyną niewiadomą będą rozmiary wygranej kielczan. Niestety mimo, iż swoje szanse mieli Paweł Golański, Pavol Stano czy w samej końcówce Vlastimir Jovanović piłkarzom Korony nie udało się pokonać bramkarza torfiorzy po raz drugi.
Ostatni kwadrans spotkania przysporzył sympatykom Korony sporo nerwów ponieważ goście przejęli inicjatywę i ambitnie dążyli do zdobycia chociaz jednego punktu.Szczególnie dogodną sytuację miał w 86 minucie Seweryn Michalski. Na szczęście dla gospodarzy więcej bramek nie padło i 3 punkty zostały w Kielcach.
Ważne odnotowania jest pojawienie się na murawie i to już od pierwszego gwizdka powracającego po kontuzji Aleksandara Vukovicia.
Korona Kielce-GKS Bełchatów 1-0 (0-0) Jovanović (48).
Marcin Żelazny 07.04.2013
foto Krystian Balicki
foto/video T- Mobile Ekstraklasa/Agencja TVN (x-news.pl)
