To coś na co kibice i zawodnicy musieli czekać od dawna czyli upragnione zwycięstwo na Kolporter Arenie daje Koronie szansę w dalszej walce o czołową ósemkę. Bohaterem meczu został Vlastimir Jovanović ustanawiając wynik na 1:0.
Jak na świeżo upieczonego tatę przystało „Jova” uczcił tym golem narodziny swojej córeczki, była też tradycyjna „kołyska”. Oglądając pierwszą połowę można było mieć mieszane uczucia, raczej niewiele wskazywało na to, że spotkanie będzie należało do Żółto-Czerwonych. W początkowych minutach meczu zawrzało pod bramką Korony. Goście byli bardzo bliscy wyjścia na prowadzenie po wykonanym przez Piotra Wiśniewskiego rzucie wolnym, jednak piłka trafiła w poprzeczkę. W 27 minucie spotkania Małkowski wypuścił futbolówkę z rąk, a w polu karnym potoczyła się prawdziwa walka na szczęście zwycięska dla Korony. Regulaminowe 45 minut nie przesądziło losów tego spotkania, obie drużyny zeszły do szatni bez swojego trafienia. Na drugą połowę Złocisto-Krwiści wyszli wyraźnie podbudowani, od razu przeszli do ataku i tak w 56 minucie cała Kolporter Arena cieszyła się z pięknego gola Vlastimira Jovanovicia. Po chwili drużyna uczciła popularną „kołyską” nowonarodzoną córeczkę pomocnika - Lorenę. Do końca spotkania sytuacja na murawie byłą dość napięta, goście za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania, jednak Korona nie oddała upragnionego zwycięstwa.
Korona Kielce – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
Bramki: Jovanović (55’)
Korona: Małkowski - Golański, Dejmek, Malarczyk, Sylwestrzak - Sobolewski, Jovanović, Marković (46' Janota), Kiełb (84' Stano) - Korzym, Trytko (57' Pyłypczuk)
Lechia: Bąk - Santos, Madera, Janicki, Leković (87' Bieniuk) - Frankowski (59' Sadaev), Dawidowicz, Vranjes, Makuszewski (65' Grzelczak), Wiśniewski – Tuszyński
Żółte kartki: Malarczyk, Kiełb – Sadaev
Patrycja Piwowarczyk 08.03.2014
fot.korona-kielce.pl
