Sytuacja pomiędzy ratuszem a Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji w Kielcach zaognia się. Związkowcy ze spółki chcą, by powstał specjalny zespół, który zająłby się transportem publicznym w mieście. Mają też poważne zastrzeżenia, co do ostatnich zmian w rozkładach przygotowanych przez ZTM. Nie wykluczają także strajku.
Wokół sprawy goręcej zrobiło się podczas ostatniej Sesji Rady Miasta. Wtedy z emocjonalnym przemówieniem wystąpił poseł Bogdan Latosiński. Mówił między innymi o tym, że likwidacja linii i zastępowanie ich innymi, już istniejącymi to nieuczciwe posunięcie. Wszystko przez różnice w stawkach za przewozy. - Spółkę pracowniczą obciąża się przetargiem 10-letnim, potężnymi inwestycjami a przerzuca się kontrakt na tańsze stare autobusy. Nie ma takiego miasta w Polsce, żeby coś takiego wytrzymało – mówił Bogdan Latosiński, poseł i przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Transportu Publicznego w MPK. Ocenił, że ruchy władz miasta prowadzą do likwidacji przedsiębiorstwa.
Zdaniem prezes MPK Elżbiety Śreniawskiej, zmiany w rozkładach spowodowały, że nowe autobusy stoją na bazie, wydłużył się czas dojazdu tzw. kilometrów pustych a kierowcy więcej muszą siedzieć na postojach. W wydanym oświadczeniu, prezes podkreśliła, że koszt realizowanych usług nie może przekroczyć przychodów, bo grozi to zarówno interesom MPK, jak i miasta, które przecież posiada udziały w spółce przewozowej.
„W obecnej sytuacji dalsze inwestycje MPK m.in. w budowę stacji CNG i zakup autobusów gazowych stają pod znakiem zapytania, ponieważ nie możemy decydować o dalszych inwestycjach nie znając kierunków zmian, które zamierza wprowadzić miasto Kielce.” - czytamy w oświadczeniu prezes Elżbiety Śreniawskiej.
Przypomnijmy, że 29 czerwca wszedł w życie drugi pakiet zmian w rozkładach kieleckiej komunikacji miejskiej. Między innymi zostały zlikwidowane dwie linie – 15 i 17. Ich trasy po części zostały uzupełnione innymi liniami – 105 i 107.
S.D.01.07.2019