Problem z menelami w centrum Kielc?

Okupują Salon Miejski na Rynku, zaczepiają gości przy stolikach, żebrzą. W centrum miasta problemem staje się codzienna działalność meneli, która nasila się szczególnie wieczorem.

Obecność osób z tzw. marginesu społecznego najbardziej widoczna jest na kieleckim Rynku. Można ich spotkać także śpiących na ławkach w parku. Menele upodobali sobie szczególnie Salon Miejski jako miejsce odpoczynku. Całymi godzinami okupują leżaki. Często dochodzi w tym miejscu do interwencji Straży Miejskiej. Problem jest widoczny goły okiem.

Podczas niedawnego festiwalu harcerskiego jeden z nich wyrywał kwiaty z miejskich donic i próbował wręczać wykonawcom na scenie usytuowanej na Rynku. Na nic się zdały apele przez mikrofon organizatorów aby nie niszczył zieleni. Dopiero po interwencji straży miłośnik mocnych trunków i miejskich kwiatów udał się w nieznanym kierunku.

W trakcie organizowanej przez Letni Klub Śniadaniowy potańcówki na Rynku jeden ze stałych bywalców centrum dostał konwulsji i rozwalił sobie nos powodując mocne krwawienie. W wyniku alkoholowej padaczki zostawił na płycie Rynku plamy krwi. Niezbędna była interwencja karetki pogotowia oraz strażników miejskich. Takie sytuacje można mnożyć w nieskończoność.

Stałą praktyką jest też zaczepianie osób siedzących przy stolikach pod parasolami. Najczęściej proszą gości o papierosa albo jakieś drobne potrzebne do zakupu alkoholu. Sytuacja jest bardzo kłopotliwa zarówno dla obsługi jak i właścicieli ogródków. Nie zawsze są to uprzejme prośby a odmowa spotyka się najczęściej z wiązanką wyzwisk.

Bezczelność tych osób jest niekiedy wyjątkowa. Nie tak dawno jeden ze stałych bywalców podszedł podczas posiłku i chciał się poczęstować frytkiem z talerza bo "jest głodny". Nie wiadomo jak się wtedy zachować...