Kandydat Lewicy na prezydenta w zbliżających się wyborach, odwiedził w sobotę 25 kwietnia Kielce. Konferencja prasowa z jego udziałem odbyła się w tle budynków Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.

Robert Biedroń krytykował służbę zdrowia. Jak stwierdził kandydat na prezydenta, zły stan służby zdrowia to efekt zaniedbań w ostatnich kilkunastu latach. Lewica zawsze twierdziła, że dobre usługi publiczne muszą być dostępne w każdej części naszego kraju - przekonywał Biedroń.
Jednocześnie kandydat w strugach deszczu przedstawił swoje pomysły na poprawienie sytuacji w służbie zdrowia. Pierwszym postulatem jest konieczność przeprowadzania codziennie 100 tysięcy testów na obecność koronawirusa. Robert Biedroń proponuje również wprowadzenie 50 proc. dodatku do pensji lekarzy i pielęgniarek. Ostatnim postulatem są nakłady na służbę zdrowia na poziomie rocznym 7,2 proc. PKB.
Robertowi Biedroniowi towarzyszył poseł Andrzej Szejna oraz przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty. Wizyta związana była z trwającą kampanią wyborczą przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.
Pod koniec spotkania z dziennikarzami doszło do drobnego incydentu. Dwóch mężczyzn opuszczających szpital próbowało wyrazić swoją dezaprobatę z wizyty Roberta Biedronia w Kielcach. - Dlaczego Pan buntuje naród proszę Pana. - mówił jeden z mężczyzn. - Nie macie żadnych szans - wtórował mu drugi mężczyzna.