Ze względu na ciężki stan serduszka Szymka, konieczny jest lot medyczny z Lublina do szpitala w Genewie. Szymuś musi być cały czas pod opieką lekarzy. Musi mieć także zapewniony sprzęt do monitorowania parametrów życiowych. Niestety kosz takie transportu to 20 tysięcy euro. Dlatego koszty wzrosły do prawie 850 tysięcy złotych. To smutna informacja, bo wydłuży czas zbiórki.
A czasu jest coraz mniej. Tak jak już pisałem -nie możemy doprowadzić do nadciśnienia płucnego. Dyskwalifikuje to możliwość operacji. A to oznacza wyrok śmierci dla dziecka. A niestety odnotowujemy niepokojące spadki saturacji u chłopca. Szymek ma już jedną z komór przerośniętą i obniżoną frakcje wyrzutową serca. Bez operacji nie przeżyje.
W gąszczu problemów, przeszkód pojawiło się mnóstwo dobrych serc. Niesamowite jest to jak Polacy potrafią być dobrzy dla siebie nawzajem. O godzinie 22 1 grudnia przekroczyliśmy 500 tysięcy złotych uzbierane dla Szymka. To już ogromna kwota. Brakuje niecałe 350 tysięcy, pewnie kiedy Państwo to czytają brakuje już pewnie mniej.
Szymek urodził się 15 maja 2018 roku z wadą serca w postaci zwężenia cieśni aorty i mnogich VSD. Wada znacznie spowolniła jego rozwój, przez co ważył zaledwie 1780 gramów. Musiał być podłączony do specjalnej aparatury do momentu aż osiągnie 2 kilogramy. Leżał sam, otoczony kablami, z opatrunkami na rączkach i nóżkach.
Serduszko Szymka umiera. Lekarze mówią, że jest jak sitko – ma tyle dziur i ubytków. Każda złotówka zbliża Szymka do wylotu i szansy na życie.
Wpłać tyle, ile możesz - każdy grosz się liczy:
https://www.siepomaga.pl/szymkowe-serce
